sobota, 28 czerwca 2014

Nocny klawiszy stukot

62,7kg
Na wstępie chciałam pozdrowić Jedną Kalorię! :D Prawdopodobnie moja pierwsza, jedyna i ostatnia czytelniczka. Kochana dziękuję :*
Ten blogspot jest ciężki jeśli chodzi  o trafianie na ludzi, nie mam pojęcia jak się to robi. Ale cieszę się bardzo, że ktoś do mnie zajrzał, zrobiło mi się strasznie miło <3

O dziwo, na wakacjach nie było tak ciężko :) W restauracyjnych kartach znalazłam dla siebie może i niewiele dań do wyboru, ale były! Wybierałam głównie grillowany drób + surówki. Tylko jednego dnia się złamałam i zamówiłam pieczone ziemniaki :D. Ale dzielnie zjadłam pół porcji,  a resztę oddałam mojemu wiecznie głodnemu mężczyźnie, który z radością przyjął darowiznę. Śniadania i kolacje zapewnialiśmy sobie sami, więc tu już nie było problemu z pilnowaniem się. Ogółem było fantastycznie, zobaczyłam piękne miejsca w naszym kraju i jeszcze bardziej teraz jestem przekonana, że mój facet jest naprawdę bliski ideału.

No dobra, a teraz czas na spowiedź. Od kiedy wróciłam moja dieta to istna porażka!
Nie potrafię się opanować i ciągle się zapominam. Nawet dziś popełniłam mały grzech. No ale jak widać z wagą całkiem spoko. Najwyraźniej wyjazd w góry dał mi nieźle w kość :D Najbardziej zaszalałam w piątek, ale trudno. Jak się upadło, to trzeba otrzepać pupcię, wstać i ruszać dalej do przodu :D Nie zamierzam się już cofać, za długo już żyję z tym tłuszczem!

Postanowiłam, że raz na jakiś czas będę sobie robić dzień dziecka - fast food, słodycze, czego dusza zapragnie. Nie umiem bez tego żyć, więc będę musiała nauczyć się pomalutku zwiększać odległości pomiędzy jednym dniem dziecka a kolejnym. Taki plan na życie dziś wymyśliłam. Zobaczymy jak to wyjdzie w praniu. Się okaże :P

Dzisiaj zrobiłam sobie prezent w postaci nowych vansów w kolorze ee mięty (?)
 właśnie takich :D   ale zdjęcie
nie jest w stanie oddać ich autentycznego koloru i uroku. Będę musiała uważać, bo nie są to buty, które pasują do wszystkiego ;)


Kupiłam jeszcze: tusz do rzęs do wrażliwych oczu z Bourjois (może wreszcie przestaną mi puchnąć), kilka maseczek na worki pod oczami i lakiery do paznokci z Debb. Wzięłam je bo były dwa za 10zł. Jestem rozczarowana, piękny molerowy kolor z buteleczki na paznokciu wygląda jak g... Zupełnie inaczej.

A potem buszowałam po biedronie i wróciłam do domu z takim asortymentem <3 

To oznacza, że na dobre rozstaję się z South Beach. Nie mam zamiaru się z nią dłużej męczyć, jest nie dla mnie. Ale to nie znaczy, że nie mam zamiaru wciąć na niej bazować i kontynuować odchudzania ;)

I tak, dzisiaj na śniadanko strzeliłam sobie moją ukochaną ;] jajecznicę, na drugie jogurt naturalny z otrębami, a potem w ramach oczyszczenia organizmu po tym co mu zafundowałam wczoraj (tu miało nastąpić żałosne wyznanie, ale postanowiłam się jednak nie chwalić), przygotowałam sobie odżywczy 
koktajl owocowo-warzywny. 
Do samego końca wątpiłam w to, że będę w stanie to wypić bez zatykania nosa, żeby nie czuć smaku, ale jakie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że to naprawdę jest smaczne! Wypiłam grzecznie cały dzbanek, potem dowaliłam kilka kostek gorzkiej z pomarańczą i koniec na dziś. Oto jak wyglądał mój zielony zdrowiutki koktajl 
(muszę kupić sobie taką dużą szklankę, żeby pstrykać apetyczne fotki :P )

A oto przepis: 
Zmodyfikowany przeze mnie, wzięty z fanpejdża "Ciekawe przepisy z użyciem blendera"

Oczyszczający koktajl 

1 gruszka
1 jabłko kwaśne
1 miękkie kiwi
1 banan
sok z połowy cytryny
3 łodygi selera naciowego
spora garść pietruszki
spora garść szpinaku baby 
Szklanka/półtorej wody mineralnej niegazowanej (zależy jaką gęstość lubisz)

To wszystko miksujemy/blendujemy i wychodzi przepyszny koktajl, który jest genialnym zastrzykiem witamin. Warto. Samo zdrówko ;) 


Hihi, jest niedziela, godzina 2:00 w nocy. Oczy już mi się kleją, mam ochotę pożreć resztę czekolady, która woła do mnie z kuchennej szafki, a moi sąsiedzi mają domówkę i puszczają tak dobre hity, że na pewno nie zasnę, bo dosłownie siedzę i nasłuchuję co poleci następne :D


Pozdrawiam, życzę słodkich snów i miłej niedzieli :)

 Chudnijmy <3 



3 komentarze:

  1. Ty też jesteś moją jedyną czytelniczką, dzieki za pozdrowienia :) I też nie ogarniam tego blogspota. Nie wiem jak tu wyszukać blogi z przepisami czy coś takiego. Ale coś czuje,że jeszcze kiedyś będziemy blogerkami od odchudzania niczym szafiarki :D
    Rób sobie te dni dziecka, to naprawdę pomaga w odchudzaniu. Ja tez trochę pogrzeszyłam w weekend bo byłam na imprezie ze znajomymi. No ale najważniejsze to na drugi dzień od razu wrócić na dietę i sobie nie robić wyrzutów sumienia. To wszystko dla zdrowia psychicznego :)
    Vansy bardzo ładne. Ostatnio też mi się marzą jakieś miętowe buty bo są takie delikatne. Ja ostatnio pomykam głównie w dresach więc pasują mi do nich jedynie moje Air Maxy. Ogólnie bardzo je polecam, są mega wygodne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podziwiam Was obie, ja od razu po zjedzeniu czegoś ' nielegalnego ' - słodyczy albo fast foodu, rzucam się wręcz na jedzenie i nici z diety :( nie mam silnej woli :/

    OdpowiedzUsuń
  3. No cóż, okazało się, że i ja sobie z tym nie radzę :P

    OdpowiedzUsuń