poniedziałek, 23 czerwca 2014

Oh happy day!

63,7
Nie przytyłam po wczorajszym szaleństwie! A nawet zrzuciłam kolejne 100g. Superancko, jedziemy dalej!
Jestem po jajecznicy i obiadku (mięcho+szparagi <3 ), natomiast drugie śniadanie ominęłam, bo późno wstałam i posiłki mi się obsunęły w czasie. Zjem dziś jeszcze kilka pomidorków, serek wiejski i chyba tyle. Zrobiłam dziś dłuuuugi spacer i czeka mnie jeszcze sprzątanie łazienki. Trochę spalę ciepłostek :D

Nie jest najgorzej! Trochę będzie słabo przez najbliższych kilka dni, bo jadę z Ukochanym na małe wakacje i będzie mi trudno jeść na mieście. Niełatwo być na South Beach w Polsce. Wbrew temu co mówi autor, że można w restauracji jeść rybki, pipki, owoce morza, sałatki, chude mięsko, hamburgery wołowe bez bułek itp. Niestety w naszym pięknym kraju nie można ufać restauratorom, że dostanie się w pełni zdrowy, dietetyczny posiłek o jaki się prosi, a rybek i owoców morza niestety nie cierpię :(
No trudno, przeżyję na jajecznicach, kawie, jogurtach i warzywach :D

Pozdrawiam serdecznie, odezwę się za kilka dni :*

2 komentarze:

  1. Mam dokładnie tam samo jak Ty, jak wstaję późno to nie jem drugiego śniadania. I też sobie wyliczam zawsze co jeszcze dziś mogę zjeść :)
    Właśnie wyczytałam, że jesteśmy w tym samym wieku :) Co więcej, nawet z tego samego miasta :) Fajny zbieg okoliczności :)
    Buziaki i powodzenia,nie daj się!

    OdpowiedzUsuń
  2. To faktycznie ciekawe ;) Naprawdę mi miło, że zajrzałaś.
    Jeżeli chodzi o to palenie, to oczywiście znów zaczęłam. Palę o dwa razy więcej niż Ty, bo jakoś do 10 na dzień. Teraz mniej, bo się trochę odzwyczaiłam, ale tylko patrzeć, jak wrócę do starych nawyków ;) Nie przejmuję się tym teraz. Za jednym zamachem nie zrobię wszystkiego, trzeba najpierw rzucić niezdrowe nawyki żywieniowe, a potem się pomyśli o papierochach :D
    Buźka, trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń